Dostałam zaległy prezent urodzinowy od przyjaciółki 🙂
W sumie wychodzi na to, że jest moim głównym dostarczycielem nowych klocków 😉
I teraz… niby dostajesz koteczka, ale jak tu nie ułożyć ptaka-sraka? 😀 Nie wiem, z gołębiami mam na pieńku odkąd mi paćkają poręcze na balkonie w Gdańsku. Nie da się tego cholerstwa przegonić, a jeszcze w zeszłe wakacje o mały włos nie zrobiły by sobie gniazda na balkonie, w samą porę przyjechaliśmy na wakacje i parę dni z rzędu przepędzaliśmy drani.
Nie, żebym coś miała do tych zwierzątek. Nawet jak kiedyś jeden zaobrączkowany przyleciał i chciał odpocząć, to dostał ziarenka, wodę i w ogóle. Gołębie nie są złe, tylko nie lubię, gdy robią sobie toaletę z mojego dobytku 😉
I w ogóle czasami żałuję, że to nie jest takie „od ręki” żeby wam tu zamieścić dźwięk, zresztą i tak bym musiała poprosić kolegę, żeby to nagrał…
Bo wiecie, w Polsce są gołębie cukrowe. One tak chodzą i robią „cukrrrruuuu, cukrruuuu…” 😉