Zwalę to chyba na tę nieszczęsną niby grypę, bo tak beznadziejnego zdjęcia to dawno nie zrobiłam 😉
A zanim się zorientowałam, że mi połowa tematu wylądowała poza głębią ostrości to już wszystko było posprzątane. No cóż, wybaczcie moje lenistwo 😉
Swoją drogą nie wiem jak to się stało, bo dopiero co zatankowałam całą baterię piór tym, co przywiozłam z Japonii, a już dobre naście stoi w kolejce do czyszczenia. To był moment.
A może tylko mi się wydaje, że to był moment i w sumie już trochę minęło? Ale z drugiej strony aż tyle nie pisałam… A jeszcze z innej to w sumie nawet dobrze, że to trochę „paruje”, bo gdybym miała to tak do zera wszystko wypisywać, to pewnie za rok bym odzyskała jakąś możliwość spróbowania czegoś nowego bądź powrotu do lubianych. A tak jakoś się toczy… 😉
PS. Myjka ultradźwiękowa to złoto =)
