Oprócz radości z tego, że można chodzić z kubkiem, jest też radość, że można prowadzić samochód. W sumie dyskomfort jest mniejszy niż chodzenie po schodach. Fakt, że na światłach staję na ręcznym, bo dłuższe stanie na hamulcu męczy, ale to drobiazg.
Gorzej, że tu się zrobiła pełnia lata, a ja nadal na zimówkach, bo nie było kiedy się bujnąć po koła w góry… 😉
Swoją drogą cudowne jest to jeżdżenie na rehabilitację koło 15-16… Na miejscu zabiegi zajmują może 15 minut, a jadę 30-40 minut w jedną stronę…
PS. Tak, wiem, że mam zakurzony samochód 😀