Uf, wreszcie odpisane na bieżąco…
To jest niesamowite jak szybko się robią zaległości w tym daily, to był moment i pyk, prawie 2 tygodnie do nadrobienia…
Miałam w ogóle mieć trochę „wolnego” po tym remontowym weekendzie dzięki temu oddaniu krwi, ale z niej wróciłam po prawie 4 godzinach, coś zjadłam, odpisałam strony, których nie zdążyłam rano, i w sumie to już M. wrócił i dokończyliśmy trochę upakowywania rzeczy w dziecięcym i odpakowywania kolejnego pokoju. Po drodze 3 prania, jakieś pośrednie porządki i o…
Dziś pojechałam z samochodem na przegląd, wstąpiłam do Ikei, Castoramy, Selgrossa i się zrobiła 15. Ogarnęłam parę rzeczy i dzień się skończył. A człowiek zamiast wypoczęty to umordowany i jeszcze będzie jutro niewyspany, bo jest po 22, a jeszcze trzeba jakiś prysznic… 😉
Ech…
Chciałabym dożyć takich dni, kiedy o 17:00 będę się zastanawiać „co by tu jeszcze zrobić” i dochodzić do wniosku, że może coś poczytam i obejrzę, bo z wszystkiego jestem obrobiona. A nie tylko przekładać rzeczy na jutro albo na wieczne nigdy…