Lubię lotniska. Mają jakiś taki fajny klimat, atmosferę podróży, możliwości, innego świata. Albo wręcz przeciwnie – uczucia powrotu do domu.
Fajnie też było poznać nowe – w Wiedniu drogą powietrzną jeszcze nie byłam.
I cóż mogę powiedzieć – to był fajny, produktywny wyjazd. Ale też wymagający fizycznie. O 21:00 już byłam w krainie morfeusza 😉