Ale to był dzień w tempo… Ale taki fajny dzień 🙂
Brat mnie zainspirował, żeby podjechać do pracy rowerem – mogliśmy wtedy się oboje na tych rowerach spotkać i pojechać po dzieciaki do szkoły. Wróciliśmy do nich i trochę z nimi posiedziałam.
Wróciłam do domu, przegapiając epicki zachód słońca przez zakupy na śniadanie dnia następnego, zdążyłam się przebrać i wpadła koleżanka na pogaduchy. Odprowadziłam ją prosto w podjeżdżającą kolejną koleżankę po szmugiel artykułów papierniczych 😉 I tak o, zrobiła się 22:00.
Zawsze mnie śmieszy, gdy ludzie reagują w stylu „o, odpoczniesz sobie” gdy słyszą, że wyjeżdżam nad to „morze”… 😉 Nie wiem co jest odpoczynkowego w życiu w tempo i załatwianiu wszystkiego na raz 😉