Dzień wolny po oddaniu krwi zaczęłam dość późno – niby po płytkach człowiek się nie męczy, a spałam prawie 10h…
Pogoda była taka se, ale stwierdziłam, że skoro muszę iść na pocztę wysłać zwolnienie z RCKiK to jeszcze zrobię rundkę po dzielni.
Odkryłam, że mamy całkiem niedaleko pomnik przyrody (dąb Franciszek). I w ogóle nieprzyzwoicie ładne architektonicznie są biblioteka i dom kultury.
A potem za rogiem z jednej strony jest błoto po kolana, bo remontują wiadukt kolejowy, a z drugiej pięknie zielono, jakby miasto w ogóle tu nie istniało.
Nawet miałam myśl gdzieś po drodze, żeby zabrać aparat, ale finalnie poszłam tylko z telefonem. Bosz, jak fajnie mieć telefonik znowu po naprawie… 🙂

