Daily · 19.10.2025

Galaxy S23 Ultra ultrawide @2.2mm 1/50s f/2.2 ISO 64

19.10.2025

Zrobiłam to! Dotarłam na lodowisko!

M. pojechał odwieźć dziecko, a ja się zebrałam w końcu w sobie…

Bosz… to jest takie bez sensu, że tak się nie chce robić rzeczy, które teoretycznie się kocha.

Strasznie nie chciało mi się wychodzić z domu, zastanawiać się, czy będzie gdzie zaparkować, czy zdążę, czy stopy po tak długiej przerwie (i to pierwszy raz od złamania nogi) nie będą boleć, czy dam radę fizycznie… Ale wydobyłam się z nory.

Stopy bolały. Pierwszy kryzys miałam po 2 minutach, kolejny po 7, po pół godzinie odliczałam minuty do końca, ale mimo wszystko przez godzinę stanęłam przy bandzie tylko raz poprawić wiązanie buta.

To niesamowite jak dużo zależy od nastawienia, od głowy, od tego na czym się skupiamy. Od tego, czy pozwolimy sobie pójść za głosem „paździocha” i wybrać to co miłe, ciepłe i wygodne, czy jednak zrobimy to co chcemy. Przecież taka godzina na łyżwach była dla mnie zwykle pikusiem. Nawet w czasach słabych kondycji to nie było coś nieosiągalnego. Ale tym razem to była wyjątkowa walka ze sobą.

Może też jest kwestia tego, że to była rzeczywiście walka samej ze sobą. W Gdańsku przeważnie na lodzie był ktoś znajomy, można było przeturlać się parę kółek zamieniając parę słów o czymś innym. Tu jestem ja i moje myśli, i w sumie dość pustawe (czyt. nudne) lodowisko. I trochę zbyt tępe łyżwy. I albo za ciepło, albo za zimno. I uwiera. I w ogóle 😉

Cieszę się, że jednak nie poddałam się, że dojechałam do końca. Choć przecież nie musiałam tego robić ciągiem, ludzie się zatrzymywali, siadali na ławkach.

Ale przynajmniej potem mi zegarek pogratulował 😀

0