Dzisiejszy dzień sponsoruje kolacja służbowa w Gdańsku Głównym.
Miałam taki piękny plan, zarezerwowałam sobie parking na wyspie spichrzów, niedaleko restauracji, w której mieliśmy się spotkać. Idealnie było trochę czasu wolnego, wzięłam aparat, żeby jeszcze się przejść po mieście, bo przecież ładnie i jarmark i w ogóle…
….i lało 😀
Ale tak bezczelnie, nieprzyjemnie, przenikliwie i zimno.
Także zrobiłam w sumie z 2 kadry w drodze z parkingu do knajpy i tyle.
…ale muszę tylko tu zapisać, że po w sumie 3 miesiącach diety „bezcukrowej” taki serniczek na Philadelphii z pistacjami w glazurze nie wiem czego robił robotę. Byliśmy już objedzeni jak bąki – szczególnie, że to był pełen obiad po 19, a ja kolacji to już od dawna nie jem – ale serniczek wjechał jak złoto… Dawno mi nic nie zrobiło takiej przyjemności gastronomicznej 🙂

