Gdybym miała fotografować swoje życie, byłoby znowu o piórach.
A nie oszukujmy się, ile można tak w normalnym świecie o tym gadać? Mamy tu swoje grupy, gdzie nigdy dość i temat można mielić z każdej strony, ale może pozostawmy tam te atrakcje.
Całe szczęście, że mam męża. Bo mąż jak mąż – z dużym prawdopodobieństwem będzie albo coś naprawiać. A że specjalizuje się w okolicach sprzętu fotograficznego, to to najczęściej jest jeszcze ładne.
W sumie ostatnio jakoś rzadko robię czarno-białe zdjęcia. Kiedyś bardzo lubiłam, teraz jakoś tak mi szkoda koloru. Ale to zdjęcie przedstawiało srebno-czarne na szarym na białym, także niczego nie było mi żal 😀
M. mnie powoli zaciąga z powrotem w stronę analogów, więc jest ryzyko, że naprodukuję chcąc nie chcąc więcej czarno-białego niedługo…