Spotkaliśmy się jeszcze ze znajomymi na plaży na małe poprawiny.
Koleżanka siedziała i tak układała muszelki, które mieliśmy dostępne dookoła. Jako że siedzieliśmy tak w połowie długości plaży to nie było tego jakoś specjalnie dużo. I tak siedzieliśmy, układała, każdy jej coś podrzucił, młody nawet coś przyniósł znad wody większego… Po czym jak się żegnaliśmy kolega w to wdepnął. Stoi tak, rozmawiamy, nic nie zauważył. Dopóki ktoś mu nie pokazał miny autorki – była zdecydowanie bezcenna.
W każdym razie nikt nie zginął, przynajmniej w tym materialnym świecie 😀
W ogóle to miało padać, włącznie z dniem poprzednim, a udało nam się złapać okno pogodowe =)