Pierwszy raz uruchomiłam komputer i zobaczyłam swoje nowe nazwisko…
To już miesiąc odkąd je mam, a nadal jest tak nie do końca naturalnie 😉 Ciągle mnie zaskakuje, że to tak jest.
Coraz więcej jest sytuacji, że muszę się gdzieś podpisać, powiedzieć jak się nazywam. Mam już nowy dowód, a reszta dokumentów powinna być do odbioru niedługo. W pracy już prawie się wszystko posynchronizowało, choć Office 365 na telefonie był mocno oporny z wpuszczeniem mnie z nowym nazwiskiem. Ale jakoś powoli do przodu, coraz mniej jest mojego panieńskiego ja.
Jedno na pewno mi się podoba – wg Googla jestem jedyna. Nie trzeba było się nawet pozycjonować. Mart Tomaszewskich było od metra, Marta Kluka się nie wyszukuje. Raczej jakieś istnieją, bo już gmaila nie mogłam założyć tak „na czysto”, ale interneciki jako takie nic o nich nie mówią 😉
Także tego, nowe dane na pewno są fajne pod kątem bycia w necie i idę o zakład, że łatwiej się będzie paniom na lotnisku mnie wyczytywało 😀