Bosz, tęskniłam =)
Tęskniłam za wiatrem w żagle, za sterem w ręce, za chlupotem fal o burtę, za siedzeniem krzywo w stosunku do horyzontu. Za wodą dookoła, za liną szorującą skórę, za siniakami o knagi.
Nawet za silnikiem, który ciężko wyjąć z wody tęskniłam 😉
Całe szczęście M. już miał łykniętego bakcyla, a dzieciaki też wspominały, że za rok chcą powtórkę. Może się uda już regularnie odwiedzać jeziora, choćby na te parę dni.
W ogóle mieliśmy mega farta z cumowaniem na nocleg, bo w Siemianach totalnie nie było wolnych miejsc, w momencie, gdy my przypływaliśmy to zwolniło się jedno, a potem jak dopłynęła łódka z moimi rodzicami i bratem z rodziną, to akurat łódka obok nas odcumowała.
A jeszcze jak tak spojrzeć na poniższe chmurzysko, przed którym zdążyliśmy ze wszystkim, to już w ogóle fajnie 😀