Stęskniłam się za tym widokiem. #mojedrzewo…
Tak, przyznaję, są takie rzeczy na północy, z którymi rozłąka jest cięższa. „Moje” drzewo jest jedną z takich. Choć to i tak jest lżejsze niż myśl o tym, że drugiego „mojego” kadru już raczej nie powtórzę, bo tego drzewa już nie ma…
Wyprawiłam ekipę na grzyby i miałam chwilę, żeby zrobić parę zdjęć. Tak naprawdę to mikrą chwilę, bo też chciałam spędzić trochę czasu z rodzicami.
Ale można powiedzieć, że choć raz na tym urlopie był moment fotograficzny. Wyszło tyle o ile, teraz – przeglądając te zdjęcia – też robię to trochę po łebkach, bo nadganianie tylu wpisów na raz nie jest jakoś sprzyjające rozwodzeniem się nad poszczególnymi kadrami, ale… No są 🙂