Dziś dorobiliśmy się szafek w łazience. I kabiny.
Takie jakby Lego dla dorosłych 😉 (nie, żeby dorośli nie mogli się bawić normalnym Lego, ale tu przynajmniej nie ma wyrzutów sumienia, że człowiek „nic nie robi”)
Lubię składać meble. To jest zadziwiające na jakie instrukcje ludzie wpadają i jakie rozwiązania czasami są stosowane. Tu całe szczęście było dość spoko, oprócz małego zdziwienia (nie mojego całe szczęście, choć na nieszczęście ciut po fakcie, szczególnie przy decyzji, że dodatkowo kleimy łączenia), że w jednej szafce mogą być konfirmaty różnych rozmiarów 😀
Po dzisiejszym dniu człowiek wchodził do łazienki i już było tak jak w domu. Szczególnie, że reszta domu też coraz bardziej wygląda jak w domu.
Nie wiem jak my będziemy żyć, kiedy już tego całego remontu nie będzie. Bo po takich 2 miesiącach z małymi przerwami, kiedy człowiek śpi, pracuje i remontuje i praktycznie nic innego, to będzie się trzeba mocno zastanowić co tak naprawdę na co dzień się robiło, żeby do tego wrócić… 😉