Jak już na północy, to praca z biura.
W ogóle tu mamy tendencje powrotowe, że niby integracja, atmosfera i ogólny dobrobyt firmowy się będzie szerzył. I że wydajniej będziemy pracować 😉
Choć na razie mam wrażenie, że o ile integracja i atmosfera to jak najbardziej, to jednak z wydajnością pracy to ktoś przesadził. Może jakbym była nadal w tworzeniu oprogramowania to miałoby to sens. A tak mam wrażenie, że po tych 8h nic nie zrobiłam 😉
No cóż, ale jak mus to mus, przecież nie siedzę i nie patrzę w to okno tylko „pracuję”. W końcu mają być niematerialne korzyści z tego posunięcia, to są 😉
PS. Oczywiście jak byłam w Gdańsku bez samochodu i sensownej opcji dojazdu do pracy to musiało padać non stop 😉 Muszę chyba w końcu się przemóc i skombinować sobie jakieś sensowne buty na jesień…