Dotarłam do tego punktu na piórowej osi czasu, gdy trzeba umyć kilkanaście, żeby zatankować kolejne 😉
W sumie to nie chciałam tankować „na zapas” ale przy Inktoberze muszę mieć paletę kolorów trochę szerszą, co by nie powtarzać się za bardzo, no i jakoś tak wyszło…
A w ogóle bardzo lubię efekty, które dają płukane pióra 🙂 I to jest w sumie niesamowite, że pióro teoretycznie jest wypisane i puste, a potrafi jeszcze tyle wody zakolorować… 😉