Nadal padało…
Ale dreptając do biura pod parasolem (tato, dzięki Ci za ten egzemplarz, zdecydowanie dobrze mieć taki wielki, ale składający się w coś względnie niewielkiego), zobaczyłam ten liść.
Idealny jesienny liść, koniecznie klonu, z przejściem przez wszystkie kolory…
I tak, na środku chodnika kucałam pod tym parasolem w tym deszczu, żeby zrobić tę fotę. A przecież w sumie mogłabym mieć tyle innych motywów, w końcu znowu do biura, potem impreza teamowa… Coś by się znalazło.
A wygrał liść.
No ale niech mi ktoś powie, że nie jest idealnie jesienny 😉