I kolejny piękny dzień, kiedy nie zrobiliśmy nic. No może oprócz gofrów 😀
Jaka to piękna sprawa tak nic nie musieć… 😉 Można poczytać książkę, obejrzeć coś, męża przytulić… No żyć nie umierać 🙂
A gofry dobre. Rzuciliśmy się na nie jak dzieci 😀
W ogóle uwielbiam robić rzeczy, których teoretycznie dorosłym „nie wypada” albo nie powinny już ich tak kręcić, bo przecież są niepoważne i z tego się „wyrasta”.
Usilnie staram się z niczego nie wyrastać i kultywuję mojego wewnętrznego dzieciaka jak tylko się da. Mam zamiar robić „głupie” rzeczy do późnej starości. Zupełnie inaczej smakuje życie jak się do niego podchodzi z uśmiechem na twarzy i lekkością w sercu. Nie ma po co sobie pchać tego kija w tyłeczek 😉
Bo w końcu jakie to ma znaczenie, czy ktoś na nas krzywo spojrzy jak zaczniemy skakać na ulicy, kiedy nas naprawdę coś cieszy? 🙂