Lubię zaczynać nowe zeszyty na poranne strony.
Tylko nie lubię tego robić w pośpiechu. Dziś prawie spóźniłam się do pracy, bo mnie wciągnęła ta okładka. I potem fota. I jak już się odpisałam, to się okazało, że mam 5 minut na zrobienie śniadanka 😉
Ale się udało 🙂
Swoją drogą ten design był zainspirowany tym, że na grzbiet zeszytu padła mi kropeleczka atramentu przy tankowaniu. No i cały grzbiet poszedł w różnokolorowe plamki. A potem z automatu mi się taki wzór przyplątał.
Fajnie się robi takie rzeczy. Tylko standardowo mam wyrzuty sumienia, że poświęcam czas na pierdoły a nie robię „ważnych” rzeczy.
A przecież kreatywność też jest ważna…
Czasem mam wrażenie, że bez niej by mnie nie było. Bez tych wszystkich drobnych rysuneczków, różnych małych DYI, muzyki, pisania, zdjęć…
To jest coś, co nadaje wewnętrzną „prędkość”, co pozwala iść dalej, niezależnie od pogody na zewnątrz. Coś jak porządna kurtka przeciwdeszczowa – zapinasz się i nie ważne czym pada na zewnątrz – ty masz swój mały ciepły świat w środku.

