Szybko poszło…
Dziwnie się wraca do pracy po 5-ciu tygodniach, choć z drugiej strony mam wrażenie, że wróciłam prawie w ten sam moment firmowego życia.
I tak z jednej strony myślałam, że skoro taka cisza i nikt nie płakał, że mnie nie ma, to może sobie doskonale beze mnie radzą i jestem niepotrzebna. Ale wystarczyło jakieś pół godziny od zalogowania się do firmy, żeby jednak poczuć pewną niezbędność swojej osoby 😀 Niby drobne rzeczy, ale jednak. To nawet cieszy 🙂
Choć fakt, że tak pod kątem nogi to gdyby nie home office to bym nie wróciła. Ciężko się jeszcze porusza, tu sobie siedzę z nogą na stołku i jakoś to leci. Ale jakbym miała skikać po biurze to nie byłoby szans…