No i jednak nie wymyśliłam nic z 8. Ale jest w sumie dość dobra fota na „otwarcie” nowego roku. Mam nadzieję, że w przyszłym będę mogła zrobić zdjęcie ładnej, skończonej łazienki.
Tzn. mam nadzieję, że fotę ładnej skończonej łazienki zrobię duuużo szybciej, ale że za rok też będzie to możliwe. Jak dobrze pójdzie to na otwarcie 9-tego roku będę miała kawałek innego remontu pod ręką 😉
Nie wiem, czy bardziej lubię ten proces zmian, widoków na lepsze, udoskonalania, optymalizacji, czy mam go dość i chciałabym umieć żyć tak jak jest.
Mam jakiś taki wbudowany moduł, który nie pozwala nie widzieć, że można lepiej, sprawniej, łatwiej, więcej, szybciej… Kurczaki, no nawet jak nosiłam wiaderka z gruzem, to najpierw zoptymalizowałam pokrycie trasy ochronnymi szmatami, potem proces otwierania drzwi, łapania wiaderek, zapełniania baga, żeby było równo, liczbę wiaderek, które M. napełniał względem tego, ile było do noszenia… Jakby człowiek nie mógł po prostu gruzu wynieść…
Z jednej strony dzięki temu jestem tu gdzie jestem. Gdyby nie ciągłe doskonalenie (taki trendy IT termin w sumie :D) zastanej sytuacji, to pewnie miałabym dużo mniej. Może i nie ma czasami natychmiastowej nagrody, czasami i lata miną zanim coś, czego się nauczyliśmy lub co zrobiliśmy, okaże się kluczowe dla naszego życia. A nigdy nie wiadomo, co akurat będzie potrzebne.
W każdym razie skoro już te 7 lat temu przypadkowo zaczęłam robić te zdjęcia, to będę je robić póki się da. I mam nadzieję, że mi się historie nie skończą… 😉