Dziś Asakusa Shrine oraz Skytree Tower.
W jednym i drugim ludzi na pęczki pęczków. Jakoś w innych miejscach nie było aż tyle turystów. W końcu też trafiliśmy na jakiekolwiek sklepiki z pamiątkami, magnes na lodówkę będzie ]
W Asakusa były też takie „kioski” gdzie można było sobie wylosować „fortune” za 100 jenów. Wylosowałam nr 21. Dobrą fortunę 😉 Miło wspominała, że nie będzie problemów z budową domu. I w ogóle jakaś taka fajna była, wzruszyłam się 🙂
Na obiad weszliśmy do takiej bardziej lokalnej knajpki, w której było piwo i jakoś tak się w nas odezwała słowiańska dusza. Bosz, jakie to było dobre przynajmniej na trochę człowiek zapomniał jak mu nogi w 4 litery włażą no i mikro-jajusia marynowane na przystawkę też super.
SkyTree też zrobiło wrażenie. Pyk, 15 sekund i jesteś 350m ponad chodnikami. Już z Tokio Tower to miasto robiło wrażenie, a z tego to tym bardziej.
Miałam w planach zajść jeszcze na nocne foty nad rzekę, ale zaczęło padać a nam się bateryjki w człowiekach skończyły…
A tak w ogóle ludzie jeszcze pewnie nie zeszli z kaca po Halloween, a tu już wszystko w dekoracjach świątecznych
PS. I spotkaliśmy po drodze panią z surykatką w sweterku na smyczy! 😀