Odzwyczaiłam się od pracy w biurze.
W ogóle jakoś od pandemii mój introwertyk jakoś przybrał na siłę i odbija sobie wszystkie te lata, gdy robiłam z niego ekstrawertyka 😉
Niby nie jest dużo ludzi, oprócz jakichś specjalnych okazji to jednak więcej krzeseł jest pustych niż pełnych, ale i tak tu cześć, tam cześć, tu się pogada, tam ktoś zagada… A oprócz tego te wszystkie wątki pracowe, często też jeszcze dodatkowe organizacyjne rzeczy przy okazji bycia w biurze… I finalnie dzień się kończy zawsze za szybko jak na ilość roboty, która jest do ogarnięcia. Jakoś w domu bardzo rzadko mam takie problemy 😉
Ale skoro kazali się integrować… 😀