Ostatni dzień kaszubskiej przygody.
I ten moment, gdy wiedząc, że chcę zrobić fotę na daily, zapomniałam aparatu wychodząc nad jezioro. Całe szczęście, że mój mąż – który oczywiście chciał [czyt. był zmuszony] wyjść wcześniej z młodym wędkarzem – miał ze sobą swoje aparaciki.
A że ostatnio wybebeszył jeden w tryb podczerwieni, to się pobawiłam 🙂
Z tym IR to trochę jak z fiszajem – w sumie fajne, ale obawiam się, że w większej ilości to by się trochę przejadło 😉