Dziś w sumie miałam trochę „dzień wolny”, bo M. szedł do pracy.
Ale w sumie to musiałabym mieć z 3 takie dni, żeby zrobić to, co czuję, że powinnam, żeby móc zacząć robić to, co chcę 😉
Zanim podlałam kwiatki, obfociłam rzeczy ze strychu na sprzedaż, coś tam popakowałam jeszcze, ogarnęłam chatę przed przyjazdem teściów, którego się dziś nie spodziewaliśmy, zjadłam coś, to się zrobiła w sumie 16:00…
Ale udało mi się zrobić te testy atramentów do końca 🙂 Nie wiem ile to czekało wszystko… co najmniej miesiąc, a chyba już nawet bardziej pod dwa… 😉