M. miał jakiś problem z kompem, który przestał współpracować – jak to się potem okazało – „bo ponieważ” i jak już miał to tak ładnie rozebrane, to strzeliłam fotkę.
Bo piątek był ciężki, nie dość że to piątek, i jeszcze 2 wizyty lekarskie (w tym jedna na 19:30 w Gliwicach…). A wiadomo, że w tym wieku to piątki są od tego, żeby paść z nóg po tygodniu. Dobrze tylko, że ten był jakby krótszy, ale też dobity katarem, także tego…
W każdym razie przeżyliśmy. I ja. I komp 😀

