I takie soboty to ja propsuję 😊
Ciepło, leniwie, w sumie nie wiadomo co tak naprawdę trzeba by zrobić, człowiek się poszwęda od boku do boku, cyknie jakieś fotki motylków, co się pobawi z dzieckiem, zrobi jedno, drugie, trzecie jedzenie i tak jakoś minie.
Piszę to standardowo z 2 tygodnie później i nie pamiętam, czy coś robiłam. Pamiętam, że miałam wrażenie, że brakuje czasu – pomimo tego nic nie robienia 😀
To jest magia… Ale czasami tak jest, że jak wyrwę się z jakiegoś pędu i obciążenia to trochę musi minąć zanim ogarnę się do równowagi…