W sumie to nie zdejmuję obrączki. M. w sumie to też nie – choć zapowiadał, że nie będzie jej nosił.
No chyba że zapierdzielamy przy jakichś ciężkich czy brudnych robotach. I wtedy wchodzi słonik ze Sri Lanki, cały na kokosowo 🙂
Dobry zwyczaj sobie wyrobiliśmy odkładania ich właśnie tu, bo już było, że gdzieś je zatkaliśmy i potem było szukanie 😉