Daily · 17.10.2024

Canon EOS RP RF 35/1.8 @35mm 1/30s f/4 ISO 40000

17.10.2024

Czy wspominałam już, że ustawiłam sobie codzienne przypomnienie o zdjęciach na daily, prawda?

A jak nie wspominałam to wspominam – codziennie o 20 wyskakuje mi przypomnienie o tym daily. Niby przeważnie działa. Ale czasem nie.

Dziś było to czasem, zorientowałam się dopiero jak już byłam w piżamce i szliśmy spać. No cóż… przynajmniej się fajnie cyferki dobrały na zegarku 😉

Ech… niby przecież mogę przegapić jakieś dni. Nikt mnie tu nie zmusza, nikt nie goni, ba… nawet tylko pojedyncze osoby tu zaglądają 😉 Ale jakoś tak… no smutno byłoby zawalić.

Trochę tak jest, że jak się w coś człowiek zaangażuje, to potem ciężko się z tego wyplątać, nawet jak zyski są relatywnie niewielkie i można by było gdzieś indziej mieć dużo lepiej.

Jeszcze pal licho gdy to jest takie daily… No bo może zyski nie są wymierne, ale jednak jest to coś, co mnie rozwija, w jakiś sposób definiuje, a poza tym jest niesamowitą pamiątką. Wszelkie dzienniki są super, uwielbiam wspomnienia na fejsbuku i notatki z podróży. Tyle rzeczy by po prostu zniknęło z mojego życia, gdybym ich w jakiś sposób nie uwieczniła. Świadomość, że mam uwiecznioną chwilę z każdego dnia – i to od tylu lat, w sumie tych najważniejszych dla mnie – jest kojąca.

Gorzej, gdy inwestujemy jakiś czas, energię – a już najgorzej gdy uczucia – w coś, co nam totalnie nie służy, ale trochę gotujemy się jak ta żaba i wpadamy w syndrom sztokholmski. Bo przecież za kolejnym zakrętem w końcu będzie lepiej, bo po kolejnej wspinaczce, w końcu będzie płasko, bo po kolejnej kłótni w końcu będzie miło. A najczęściej po zakręcie jest przepaść, po wspinaczce pionowa ściana a po kłótni kolejna kłótnia i wzrastająca toksyczność relacji.

To jest niesamowite jak potrafimy się sami przywiązać do czegoś, co nas niszczy. I jeszcze sobie tłumaczyć, że te parę poświęceń więcej na coś się zda.

Tak patrząc wstecz dostrzegam też parę takich sytuacji, gdy wszystkie czerwone lampki świeciły mówiąc mi „zawracaj” a ja jeszcze trochę brnęłam na przód. Nigdy się nie opłaciło. Choć na szczęście niewiele straciłam, a parę tych lekcji było bezcennych.

Ale jak tak patrzę dookoła… No cóż… Powyższa teoria jest oparta na faktach 😉

0