Nareszcie! Bosz, z miesiąc polowałam na maki.
Musieliśmy pojechać ponad 200km od domu, żeby w końcu nadarzyła się okazja bycia obok maków w miarę odpowiedniej pogodzie i z możliwością zaparkowania obok 😀
Pominę totalnie, że mając w końcu dwa pola maków, po jednym po każdej stronie drogi – więc idealnie jedne pod światło, drugie ze światłem, zrobiłam niecałe 30 przeciętnych zdjęć, z czego połowa w sumie wyszła poza ostrością, bo wiało… 😉
Ale cóż. Często tak bywa, w szczególności, gdy fotografuję w „kradzionym” czasie i nie słucham siebie, tylko robię na szybko, żeby nikt potem nie musiał na mnie czekać.
Ale przynajmniej przeszłam test bojowy i jestem w stanie poprowadzić parę godzin samochód, jeżeli można jechać na tempomacie. Ostatni powrót z gór w korkach był mocno ciężki, ale przy trasie w 90% na tempomacie jest ok.
Co jest miłe w perspektywie przejażdżki na północ przez okolice Wrocławia i takie estymowane 8,5 godziny w trasie…