Nie pamiętam kiedy ostatnio brałam leki przeciwzapalne…
I nawet nie wiedziałam, że mamy jakieś w domu, to było chyba jakieś pokłosie problemów M. z kolanem.
Ale tak mnie siekło w plecach, że nie było wyboru, ani Voltaren, ani masaż… Na razie – odpukać – jedna tabletka i wróciłam do żywych.
Tak się czasem zastanawiam w jakim stanie wylądujemy po tym całym remoncie. Nie wiem, czy to bardziej działa wyniszczająco, czy pozytywnie na kondycję – w końcu potrafimy tysiące schodów dziennie zaliczyć…
W każdym razie nie ma wyboru, będziemy mieszkać jakby nie patrzeć na drugim i trzecim piętrze, trzeba będzie mieć siłę po tych schodach popylać 😀