Dziś przyklepałam moje bycie żoną wynajdując skarpetki z dziurą i wymuszając ich wyrzucenia 😀
A na drugą nóżkę zrobiłam z moim mężem (ciekawe, kiedy się przyzwyczaję, że to już ten stan…) ponad 800km po zlew do ciemni fotograficznej. Przynajmniej będziemy mieli co wspominać – myślę, że niewiele osób ma taką podróż poślubną w portfolio 😉
Tak ostatnio rozmawialiśmy o tym, że ciemnię trzeba by urządzić na nowo i w ogóle, i że właśnie chciałby tam mieć taki duży płaski zlew do płukania odbitek. I na jednej grupie, na której byłam jeszcze ze starych analogowych czasów, pojawiło się ogłoszenie sprzedaży właśnie takiego zlewu. I ja głupia, zamiast facetowi wybijać takie szalone pomysły z głowy, to jeszcze go na to namawiałam.
Ale to chyba o to chodzi w relacji, żeby temu drugiemu dmuchać w skrzydła a nie je podcinać…