Jak już się jest raz na X czasu w biurze to selfiaczek się należy 😉
W sumie nie wiem, co mną kierowało, że go zrobiłam, ale podoba mi się efekt. W pracy, z widokiem na dom, w którym się wychowałam.
Trochę dużo ostatnio zdjęć z telefonu, ale cóż. Wyjazdy do Gdańska są wystarczająco absorbujące, żeby jeszcze kombinować z targaniem aparatu.
Niby nic, w sumie super – akurat udało mi się spotkać i nawet trochę pogadać z relatywnie dużą liczbą dawno niewidzianych osób za czym bardzo tęskniłam – ale takie 3-4 dni intensywne jednak trochę są bardziej wymagające kondycyjnie i emocjonalnie niż spokojne wieczory przy domowym biureczku 🙂
W każdym razie dawno nie było takiego wyjazdu do Gdańska, żeby aż tak mi się udało „nadrobić” kontakty z ludźmi. I tak za mało i parę moich społecznych rejonów nadal pozostało nietkniętych. W sumie fajnie żyć ze świadomością, że ma się dookoła tyle ludzi, że nie jest się w stanie tego obgonić w parę dni =)