Był taki obrazek, Mleczki bodajże, zatytułowany „są takie dni w życiu żółwia, że musi komuś dać w mordę”.
Gdybym była żółwiem, to byłby właśnie taki dzień.
Jakbym była Torbaczem Wombatem, to byłoby „ten dzień jest zepsuty, poproszę inny”.
Dzień z serii „czego się człowiek nie dotknie, to dupa”. Zaczęło się od tego, że przy docinaniu taśmy washi, którą w sumie trochę od niechcenia przylepiłam, bo w końcu ten zeszyt zaczęłam bez taśm, i trochę już mi przeszła mania, obcięłam sobie sznurek-zakładkę.
Ale okazuje się, że sznurek można… SKLEIĆ.
Chciałam zakleić tylko końcówkę, co by mi się nie rozczapierzyła zbyt mocno, żeby potem było do czego doszyć, ale tak z głupia fart wzięłam do tego dokleiłam resztę… i trzyma!
Tyle dobrego w tym niedobrym 😉
…a resztę pominę.