Dziś był dzień montowania naszego dzieła do samochodu.
Powiem tak – nie była to najprostsza i najszybsza akcja jaką zorganizowaliśmy sobie w życiu 😀
Ale parę(dziesiąt) przekleństw później coś tam na tym suficie wisiało i nawet nie odpadało 😉
Czasami sobie myślę, że byłoby smutniej, gdyby coś się stało w to autko niż moje, bo tu jest włożone tyle pracy, że tego się nie da wycenić, a moje jeszcze jest w miarę seryjne. Choć mój mąż – powoli wyczerpując możliwości tuningu srebrnej strzały – bierze się też za tę czerwoną 😉
PS. i tak jestem z siebie dumna, że udało mi się zrobić w takich warunkach, pół leżąc w bagażniku samochodu trzymając tę […] podsufitką, w miarę nieporuszone zdjęcie telefonem. Pomińmy fakt, że jest krzywe 😀

