Miałam takie małe nadzieje, że dość szybko mi pójdzie zrobienie paru rzeczy na święta, ale wyszło na to, że spędziłam pół dnia w kuchni…
Ale w sumie wszystko wyszło super. Jeszcze jutro uszka i mamy to 😉
Nie wiem w sumie jak to jest z tym gotowaniem, niby robi się to samo, niby z takich samych produktów, a trochę wszystko zależy od przysłowiowej fazy księżyca 😉 Czasami wszystko idzie gładko, ciasta się pięknie wyrabiają, wszystko idealnie dosolone, dopieczone, doprawione… a czasami choćbyśmy na głowie stawali to rzeczy robione już setki razy w życiu nie wychodzą i nic z tym nie da się zrobić 😉
A tym razem proporcje w sałatce idealne, sosik tatarski na wypasie a i zupa grzybowa zapowiada się, że nie ma to tamto… :>
W sumie miałabym po drodze parę fotogeniczniejszych momentów, ale zaplanowałam sobie ten kadr już rano, taka typowo polska półka w lodówce z dawką uderzeniową sałatki jarzynowej musi być 😉