Tęskniłam za tym widokiem…
To był jedyny wieczór, kiedy mieliśmy okazję zobaczyć zachód słońca z balkonu. I może nie było spektakularnie ale wystarczająco ładnie, żeby mieć z tego przyjemność 🙂
To jest ciekawe uczucie jak coś, co kiedyś było praktycznie codziennością i czymś „przy okazji”, teraz jest wybitną rzadkością i atrakcją. Bo nawet jakoś tak jest, że nawet jak jestem w Gdańsku, to procent wieczorów spędzanych w domu jest nikły. No bo trzeba przecież nadrobić wszystko dookoła.
Jestem ciekawa jak będą wyglądać zachody słońca jak tu się podniesiemy i będziemy mieli lepsze okna na zachód… Nie będzie co prawda tu aż takiej linii horyzontu, ale może upolujemy sobie kawałek nieba 🙂