No to prawie jesteśmy gotowi. Jutro o tej porze będziemy gdzieś latać po niebie 😉
Chyba już wspominałam, że lubię latać. I ogólnie podróżować. I że bardzo się cieszę, że mój mąż też. I że mamy możliwości trochę ponadprzeciętne jeżeli chodzi o ten sposób podróżowania (mam bardzo niepopularny plan w IT przejścia na emeryturę w firmie, w której zaczynałam pracę po studiach, ciekawe czy się uda 😀 ale takie latanie do końca życia kusi :D)
Nie wiem, czy będę tu coś publikować w trakcie urlopu. Jak będzie chwila na ogarnięcie zdjęć i myśli to może… Ale priorytet ma słowo pisane piórem na papierze.
No i mimo wszystko – pomimo całej mobilności i uwielbienia tego, że wszystko jest w telefonie i wszystko da się załatwić, to jednak klikanie na tym małym ekraniku dłuższych tekstów mnie jakoś nie fascynuje 😉 Z tą wersją strony jest o tyle fajniej, że się da. Że mogę się zalogować i normalnie przez stronę dodać wpis. W poprzedniej było gorzej, bo wymagało to pisania kodu, kopiowania plików i połączenia bezpośrednio z serwerem.
No zobaczymy… obawiam się, że nie będzie za dużo czasu na takie bajery. A przecież nie zrobię tak, że ominę parę dni i wrzucę bieżący, kiedy w końcu ten czas będzie, co nie? 😉
W każdym razie lecimy z większymi walizkami i jakoś mi tak dziwnie. Cywilne ciuchy, takie normalne, a nie wersje oddychające, szybkoschnące, 5w1 😉 Dobrze, że chociaż na bagaż podręczny mamy porządne turystyczne plecaki 😀