W poprzednim wpisie pisałam, że chciałabym do biureczka na dłużej, a dziś biureczko mi mówi, że też za mną tęskni… 😉
Siadłam na trochę pobawić się nowymi atramentami (no oczywiście, że nie wytrzymałam!) i niestety czuję to „w kościach”. Jeszcze za wcześnie na pionowanie nogi na dłużej niż pół godziny.
Ale tak fajnie było siąść w otoczeniu tego całego papieru, atramentu, piór… W sumie to mogłabym czasami tylko tak siedzieć, dotykać, patrzeć, przekładać… Nie trzeba nic robić, żeby czerpać radość z artykułów papierniczych, wystarczy, żeby były 😀