Skoro mąż tak bardzo chciał, żebym się odwdzięczała mu za opiekę po złamaniu w tak analogiczny sposób, to cóż… Challenge accepted.
Remont poszedł w odstawkę, muszę jeszcze poskładać cały kramik jakoś sensownie i zamknąć za drzwiami 😀 Zaraz delegacja, potem urlop, nawet jak dokończymy to pod koniec lipca to i tak będzie ok.
A skoro życie mówi nam tak dosadnie, że nie mamy się spieszyć… to chyba już naprawdę trzeba się przestać spieszyć… 😉
Całe szczęście, że on tego nie zrobił z miesiąc wcześniej. Teraz i tak mnie ta noga pobolewa, ale mogę o wiele więcej zrobić. Także tego, teraz ktoś inny będzie w psychicznym dyskomforcie, że musi liczyć na innych i sam niewiele może 😉
PS. takie oszukane rameny są super, o wiele łatwiej przygotować niż tradycyjny obiad, a efekt wow jest 🙂 No i porządny rosołek, żeby zdrowie wracało 😀