Ten moment, gdy człowiek sobie spotkojnie odpisuje poranne strony, a tam taki spektakl za oknem 🙂
Nie było siły – od razu się rzuciłam robić foty, zanim to światło zniknie. Przy wschodach i zachodach słońca to mija niepostrzeżenie.
A przecież wejść w intensywny dzień (bo i biuro w standardowym wymiarze godzin i powrót do KTW) z odfajkowanym daily to nie byle co 🙂