Ja pierdzielę… wiem, że ostatnio się stoi tu wszędzie w korkach w godzinach szczytu i zamknięcie wiaduktów kolejowych wybitnie nie pomaga, ale no ludzie… te 30-40 minut to ja jeszcze rozumiem, ale 70? Wyszłam od lekarza 17:01 i byłam w domu 18:12. No masakra!
Ale za to pani doktor mnie rozbroiła podwójnie, bo raz, że wyskoczyła z tekstem „Pani taka szczuplutka, to tu nie ma problemu” gdy ja tu właśnie pozbywam się ponad 15kg nadwagi… 😉 A na zakończenie stwierdziła, że to fajnie mieć jakąś zdrową pacjentkę 😀 Także tego…
A jeszcze tylko tu napiszę sobie na pamiątkę, że uczucie, gdy po takim godzinnym staniu w korku, gdy wychodziło się z domu ponad 2h temu już lekko głodnym a od progu wita Cię mąż z obiadem i kieliszkiem wina – jest bezcenne =)

 
																								 
																								 
																								