Dziś był TEN dzień – Pen Show
z pewna premedytacją wybraliśmy się na drugi dzień, i chyba dobrze, bo też było dużo ludzi, a nie do końca zależało nam na czymś, czego mogło zabraknąć.
Przyznam, że oszalałam lekko. Niby odrobiłam pracę domową i posprawdzałam co i gdzie warto, a i tak na miejscu okazało się, że jest trochę inaczej, i że przy takiej ilości (130 stoisk na 2 piętrach) można się pogubić. Powinnam sobie chyba po każdym stoisku zapisywać, że tu byłam, bo jak na koniec podeszliśmy jeszcze do początku to już nic nie pamiętałam ![]()
Potem przeszliśmy do Ogrodów Hamarikyū – akurat byliśmy w jedynym momencie w roku gdy żadna roślinna atrakcją nie robiła wrażenia – a maja tu całkiem niezły zestaw drzewek owocowych, na wiosnę musi być pięknie. Ale załapaliśmy się na pole kosmosu przynajmniej.

Następny miał być serniczek, ale po drodze zaszliśmy na targ, i przypadkiem trafiliśmy na nasze pierwsze belt sushi. O matulu, jakie to było dobre
na tyle dobre, ze nie mam żadnego porządnego zdjęcia ![]()
Serniczek (tzw fluffy cheesecake) też był dobry, choć znam jedną osobę, która robi lepszy ![]()

