To jest dowód na to, że nie jesteśmy aż takimi paździochami.
Moglibyśmy jeszcze się wylegiwać, zjeść niespieszne śniadanko i pojechać do domu, a tu przed tym śniadaniem jeszcze się zebraliśmy i poszliśmy nad morze.
W sumie po takim tygodniu paśnika i jedzenia więcej niż zwykle to był to super pomysł. Choć mój mąż się trochę zdziwił, kiedy podłapałam jego od niechcenia rzuconą ideę 😉
Ale to było bardzo dobre 🙂
Aż w sumie ciężko uwierzyć że to już tydzień zleciał a ja dopiero pierwszy raz zobaczyłam wodę, i to w sumie takie last minute tuż przed wyjazdem na południe…

