Wczoraj czy przedwczoraj w jednej dyskusji na forum wyszło, że w sumie foty robię głównie na „pełnej dziurze” (małych wartościach przesłony). No i statystyki zdecydowanie to potwierdzają. Jakoś tak lubię małą głębię ostrości, detal, skupienie się na jakimś drobiazgu.
W tej dyskusji rzuciłam, że przymykam obiektyw tylko wtedy, jak chcę mieć gwiazdkę ze słońca 😀 No a że dziś było takie piękne słoneczko… to do przewinień fotograficznych dodaję fotę pod słońce i flary 😉
Mam jakąś dziwną przyjemność robienia rzeczy pod prąd. Wbrew regułom. Obok reguł. Pomimo reguł.
Bo w sumie dlaczego „nie robi się zdjęć pod słońce”. Niby dlaczego taka flara ma byc wadą?