Czasami niektóre kwestie muszą dojrzeć. Tak na przykład musiała dojrzeć kwestia realizacji naszego prezentu ślubnego od przyjaciół – bilety in blanco do Teatru Korez.
I tu muszę wstawić małą historyjkę związaną z tym teatrem. Lata temu wylicytowałam na WOŚP płytę CD z „Balladami kochanków i morderców” wg Nica Cave’a nagraną właśnie w tym teatrze. Była pięknie zrobiona, okładka z materiału, z piórkiem, no piękna sprawa. A same piosenki świetnie zaaranżowane.
I jakie było moje zdumienie, kiedy zwiedzając z tymi to przyjaciółmi Katowice, natknęłam się na szyld Korezu. Jakoś w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, gdzie on jest (chyba zakładałam Warszawę po prostu). No i chyba mój zachwyt i tekst „musimy kiedyś tu pójść” zapadł im w pamięć 🙂
No i dzień przed pierwszą rocznicą ślubu poszliśmy w końcu na przedstawienie. Trochę ze względu na rozkład repertuaru w czasie padło na „Wiwisekcję”.
I szczerze – nie szliśmy tam z jakimś niesamowitym entuzjazmem, trochę natłok dnia codziennego powoduje, że wszelkie dodatkowe aktywności postrzegane są w pierwszym momencie jako dodatkowe obciążenie. I ciężko się ruszyć na coś dodatkowego.
A było super! Świetna sztuka, uśmialiśmy się, M. nawet miał okazję dołączyć do dialogu z aktorem 😉 Choć nie wiem, czy powinnam się cieszyć, że było to „no pewnie” na tekst o tym jak to mężczyźni mają przerąbane z kobietami 😀 Bo cała sztuka była o małżeństwie z 7-letnim stażem, które przyszło na terapię. I o tym, jak inaczej wyglądają te same wydarzenia z różnych stron. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to był bardziej dokument, dramat, czy jednak komedia, skoro cała sala raz po raz wybuchała śmiechem 😉
W każdym razie fajnie było się pomalować pierwszy raz od… eee…. hmm… miesiąca? Podkręcić włosy, wbić w rajtuzki (to może mniej fajne) i kieckę, choć jednak korzystając z alibi połamanej nogi dopełnić to obuwiem sportowym 😉 I wyjść do społeczeństwa. Co prawda stanowiliśmy raczej młodszą jego część na widowni, ale i tak było fajnie 🙂
….i teraz powinno paść sakramentalne „trzeba to powtarzać”, choć wiem, że jak to pada, to potem nigdy się nie powtarza tych fajnych rzeczy 😀