I znowu dzień w podróży…
Tym razem na szczęście wszystko było trochę bardziej punktualne.
To zdjęcie zrobiłam przez okno samolotu, który kołował na pas startowy. Czasami się zastanawiam co myślą o mnie współpasażerowie, gdy przyklejona do szyby cykam foty jakbym leciała po raz pierwszy 😉
No ale za każdym razem jakieś widoki są po raz pierwszy 🙂
Na przykład po raz pierwszy widziałam mojego męża zmierzającego na lotnisko gdy podchodziliśmy do lądowania. Przynajmniej żyjemy w takim przeświadczeniu, bo jak na złość było parę czerwonych samochodów na autostradzie 😉 Ale zeznania się zgadzają 😉
Gdzieś ostatnio przeczytałam, że gdy ktoś, komu za to nie płacą, odbiera Cię z lotniska, to musi Cię kochać. Coś w tym chyba bywa 😉