Daily · 08.08.2024

08.08.2024

Bosz, jaka to miła odmiana, gdy rano w domu pachnie chlebem a nie mokrym betonem 😀

Tzn. nie powiem, żeby nie było już aromatów remontowych, ale przynajmniej na trochę chleb je przyćmił. Trochę jak powrót do normalności 😉

Powroty zresztą były dwa – w końcu udało mi się, po raz pierwszy po urlopie, siąść i napisać poranne strony.

Tak sobie myślę, że z jednej strony to, że nie pisałam tak długo, było pewną oznaką mojej słabości. Bo te pół godziny bym znalazła, wystarczyłoby chociażby odłożyć telefon. Ale z drugiej strony… no ludzie, ile można być silną i ogarniającą, szczególnie gdy się nakładają sytuacje wyjątkowe, wyjazdy, remonty, choroby i stresy okoliczne. Niby można – ale można się też ograniczyć do robienia rzeczy ważniejszych i niezbędnych, robiąc sobie urlop od reżimu motywacyjnego 😉

Może tym powyższym trochę sama sobie zaprzeczam. Myślę, że nie raz pisałam tu zupełnie coś innego, że nie ma że boli, że trzeba iść do przodu itp. itd. I trzeba – ale też trzeba wyważyć ile się uniesie do progu bólu, który jeszcze motywuje, ale nie niszczy.

W każdym razie – skoro zdjęto mi z barków pewne obciążenie – to dorzucam znowu to, co tam było. Przecież jakby było za prosto to by było za łatwo 😉

0