W dalszym ciągu twierdzę, że nic tak nie wyprowadza na spacery osoby bezpsiej jak paczkomaty 😉
Akurat mi przyszło nadawać atramenty przy mrozach i stwierdziłam, że jedyną sensowną opcją będzie przejść się do paczkomatu przed pracą, co by te biedne butelczyny nie leżakowały na mrozie. To się przeszłam.
W sumie to powinnam taki poranny spacer zaliczać z definicji.
Mogłabym w sumie chodzić rano po bułki. Tylko wtedy sama bym wyglądała jak bułka 😀